Komentarze: 3
A więc w tym miejscu chciałam podziekować moim przyjaciołom, którzy mnie pocieszali w tym trudnym dla mnie okresie...najpierw wymienie moją mamę, gdyż nie spodziewałam sie ze sie pzred nią otworze i opowiem co mi na sercu leży... zachowała sie wspaniale, tak jak powinna zachowac sie matka gdy jej corka cierpi....moj swiat legł w gruzach i ona widziała to doskonale, pocieszała mnie, ze moze wroci, ze moze to nie tak jak mysle, ze moze robi to specjalnie... nawet nie wiesz mamo jak mi przykro ze sie pomylilas...ja etz wierzyłam, ze jakos to bedzie....do dzisiaj... jednak teraz moje marzenia prysły, jak bańka mydlana....on juz nie jest moj...nastepnie podziekowania dla justi, za wkład w ulepienie śniegowego fiuta, ktory tak pieknie został potraktowany z buta.... no i mym kochanym piernisiom, pati, ze płakałą (i nadal płącze) razem ze mną, i za to ze mnie rozumie, bo jest w takiej samej sytuacji jak ja no i kamie, ktora rowniez twardo utrzymywala ze on blefuje, aby wywołac we mnie zazdrosc, i ty sie pomylilas kochana, ale masz jeszcze jedna misje, wiesz dobrze jaka i wiem ze ty najlepiej bedziesz ja umiala wykonac!! tak wiec jesczze raz wam dziekuje, teraz sama bede sobie musiała z tym wszytskim poradzić i jakos swoje zycie odbudowac...chyba już to więcej nic nie napisze, bo im wiecej przywołuje mysli, tym bardziej go kocham, a pzrecież "dziś go kocham mniej niz wczoraj, jutro mniej niż bys by w koncu zniknął z mojego zycia"....s