Komentarze: 0
Boje sie.... boje sie.... ze nie spotkam nikogo wartosciowego w zyciu niz Ty...zanim Cie poznałam, nie wiedziałam ze kogos tak mozna pokochac, komuś tam bardzo mozna ufac.....sama bylam zdziwiona tym co czuje.... z Toba czulam sie bezpiecznie... chyba nawet bezpieczniej niz w podziemiach pentagonu.... gdy znajdowałam się w niepewnej sytuacji, od razu chwytałeś mnie za reke... natychmiast przychodził moj spokoj....to pewnie dlatego, ze z nami było inaczej, niz z tysiącem innych par.... zdobywałeś moje zaufanie powoli....miałeś do mnie cierpliwosc.... i Cie Bog wynagrodzil.... przyszedł czas, keidy stwierdziłam, ze jestem w stanie oddać ci moje zycie w Twoje rece... czułes sie za mnie odpowiedzialny, uważałes na kazdy moj krok... myslałam ze zawsze bedziesz przy mnie.... aczkolwiek w ostatni dzien naszych wspolnych wkacji, gdy powoli zblizalismy sie do domu, czulam niepokoj... jakby jakis koniec czegos.... jakby nasze rozstanie.... i widocznie slusznie... sprawdziło sie....rok temu, gdy bylismy pokloceni, nie martwlam sie.... czulam miedzy nami pomimo klotni jakas wiez, ktora nas mimo wszytsko do siebie ciagnela.... rowniez sie sprawdzilo.... a teraz? podarłam zdjecia.... wyrzucilam twoj numer z komorki...... pozbylam sie naszych wspolnych pamiatek.... po tobie nie pozostawilam nic.... kobieca intuicja podpowiada mi, ze to koniec....